Lampedusa
Wyspa na Morzu Śródziemnym należąca do Włoch. Bliżej jej do Afryki niż do Rzymu. To tu docierają na łodziach tysiące uchodźców z Tunezji, Syrii, Sudanu, Czadu, Libii i wielu innych państw.
Lampedusa ich przyjmuje i potem relokuje w całych Włoszech.
Carlo De Marco, z Sieci Miast Przygranicznych i Wysp, który był naszym gospodarzem, mówi:
„Przez 30 ostatnich lat nigdy nie odnotowano tu aktów agresji ze strony migrantów. Uciekają z Afryki przed konfliktami zbrojnymi, biedą, brakiem perspektyw…”
Przyjechaliśmy tu jako delegacja Sieci Barka, a wyjazd dofinansowany ze środków Unii Europejskiej, w ramach programu Erasmus+. To była wyprawa, którą na długo zapamiętamy.
Odwiedziliśmy punkt recepcyjny, gdzie docierają uchodźcy. Uczestniczyliśmy w manifestacji tysięcy Włochów, gości zagranicznych, studentów wzywających do ochrony ludzi, nie granic.
W nocy odbył się poruszający memoriał upamiętniający największą tragedię u wybrzeży Lampedusy z 2013 r.. Wrzuciliśmy na morze kwiaty i oddaliśmy hołd w miejscu, gdzie utonęło jednej nocy 350 osób.
Bezpośredni uczestnik tych wydarzeń, Vito Fiorino opowiadał nam tamte wydarzenia:
„wtedy w nocy z 2 na 3 października 2013 r. byłem z przyjaciółmi na łodzi. Nagle usłyszeliśmy dramatyczne krzyki tonących ludzi. Kiedy podpłynęliśmy bliżej naszym oczom ukazał się przerażający widok. Około 200 osób z trudem utrzymujących się na powierzchni wody…”
Na Lampedusie wkroczyliśmy w bolesny świat granic, które nierzadko odrzucają przybyszów z innych kultur i religii. Ta wyspa pozostaje oazą na pustyni.
Zdjęcia:
Każde zdjęcie ma swój ciężar gatunkowy. Zdjęcia z cmentarza, gdzie pochowani są migranci, którzy nie przetrwali podróży, w tym dzieci, które nierzadko urodziły się i zmarły w trakcie długich, wyczerpujących prób dotarcia do Europy przez ich matki.
Krzyże wykonane z wyłowionych wraków łodzi. Spotkanie z uratowanymi przez Vito uchodźcami. Mimo, że minęło 10 lat od tej tragedii, ciągle płaczą. Podchodziliśmy, żeby ich przytulić i poczuć ich dramat, szloch. Burmistrz Lampedusy podarował nam krzyż zrobiony z wyłowionych wraków łodzi, na których płynęli do lepszego świata. Z podpisem o odrodzeniu okupionym cierpieniem.
Barbara Sadowska, ostatniego dnia naszej wyprawy, podczas wręczania certyfikatów upamiętniających nasz wyjazd mówiła do uczestników:
Kochani Barkowicze, kto jak nie my, lepiej zrozumie drugiego, który nie ma nic, jest w obcym kraju, często nieakceptowany ze względu na kolor skóry czy religię, osamotniony, bez znajomości języka.
My ludzie Barki z partnerami lokalnymi możemy być pięknym wsparciem dla zbudowania nowych ścieżek integracji i włączenia naszych Braci z Afryki i innych kontynentów. Tak jak zrobiliśmy to dla nas w latach transformacji ustrojowej, pogubionych, bez nadziei, uwięzionych we własnych uzależnieniach, zaszufladkowanych jako niezmienialni, odrzuconych. Możemy być zaczynem otwartości, stopniowego oswajania różnych środowisk z nowym wyzwaniem i spokojnego, serdecznego znajdowania przestrzeni do rozwoju i pracy w środowiskach lokalnych dla osób uciekających przed konfliktami i brakiem możliwości. Liczę na Was! Latajcie wysoko, jak orły. Tak mówił Tomek, kiedy zachęcał nas do odważnych postaw w życiu. Tak mówię teraz do Was tu, na Lampedusie.
Stowarzyszenie Integracyjne Wspólnoty – SIW Barka
Więcej zdjęć na naszym FB Barki.