Ponoć każdy w życiu ma swoją opowieść i to jest najważniejsze, czym można się w życiu podzielić. I chyba na tym polega Barka – na ciągłym przetwarzaniu, opowiadaniu, snuciu opowieści…
A w jednej z najmniejszych Barkowych wspólnot – w Marszewie jest kilka wielkich osób o dobrych sercach i z niepowtarzalną historią. Mówią też o Marszewie, że mieszkają tam osoby bezdomne. Trudno powiedzieć… Ponoć bezdomność to brak relacji. A tam jest wspólnota. Jest też dom. Kiedyś został Barce podarowany, a oni go przygarnęli i zadbali. To było 30 lat temu. Ponoć kuchnia jest sercem domu, wyznacza jego rytm. Ta w Marszewie się rozsypuje i co tu wiele mówić – wymaga remontu.Jest też w niej stary piec, który powinien już dać miejsce nowemu. I chociaż człowiek potrafi się przyzwyczaić do każdych warunków, to widzimy, że tu potrzebna jest pomoc.
Ponoć nie święci garnki lepią. I nie święci robią remonty. Tutaj naprawdę każdy może pomóc. A jednocześnie wiele otrzymać. Wspólnota zaprasza każdego, kto ich wesprze, na wspólną „Piecówkę”, kiedy już kuchnia powstanie. Bo może być kieszeń pusta, ale pełne ręce i serca, pełne wzruszeń opowieści i wyznania pełne prawdy.
Co jeszcze musicie wiedzieć o Marszewie? Że średnia wieku 60+. Że chociaż każdy ma jakiś fach, to niewielu już ma zdrowie. Że można tu kupić warzywa i żywność ekologiczną i że niedługo będą się tu odbywały zielone szkoły i warsztaty o ekologii. A jeśli możesz zrobić coś dla tych osób i dla wszystkich kolejnych, którzy znajdą tu swój dom, to kliknij link: https://zrzutka.pl/pxu73f